"...Dobrym Słowem" - III Niedziela zw. "A" (27.01.2008)

Światło w cienistej krainie

Iz 8, 23b - 9, 3; Ps 27;  1 Kor 1, 10-13. 17

W świecie ciemności, w cienistej krainie śmierci, jest obecne królestwo Boże. Przyjście królestwa Bożego nie zniszczyło ciemności. Do końca świata będzie światło i ciemność. Do końca naszej historii będzie śmierć i życie. W tej rzeczywistości Jezus nas zaprasza do przyjęcia Jego królestwa.

Gdy Jezus posłyszał, że Jan został uwięziony, usunął się do Galilei. Słyszeliśmy w ubiegłą niedzielę słowa wielkiego Jana Chrzciciela odkrywającego tajemnicę Jezusa obecnego na ziemi: Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata. Oto ten, który był przede mną – Słowo odwieczne. Oto ten, który chrzci Duchem Świętym. Ja ujrzałem i poświadczam – On jest Synem Bożym.

Objawienia Jezusa poprzez Jana każdy z nas osobiście ma doświadczać w ciągu całego roku. Nie wystarczy raz usłyszeć, że Jezus jest Barankiem Bożym. Nie wystarczy, że ktoś nam powie, że Jezus to Syn Boży. Musimy tę tajemnicę rozważać tak jak św. Jan, który otrzymał objawienie od Boga, uwierzył w nie, poświęcił mu czas, własną inteligencję, energię wewnętrzną. Poszukiwał prawdy kontemplując ją, spoglądając dogłębnie na Jezusa. Tak właśnie – w ciągu całego roku – każdy z nas ochrzczonych może poznawać Jezusa Chrystusa, Syna Bożego, Baranka Bożego, który gładzi grzech świata.

Słyszymy, że Jezus rozpoczyna swoją działalność: I obchodził Jezus całą Galileę, nauczając w tamtejszych synagogach, głosząc Ewangelię o królestwie i lecząc wszelkie choroby i wszelkie słabości wśród ludu. Nie ma tego wiele. Nie jest to długa lista bardzo skomplikowanych działań naszego Zbawiciela.

Obchodził Jezus całą Galileę. Galilea nie była ziemią godną Zbawiciela, a Jezus właśnie stamtąd zaczął swoją misję zbawczą. Wnioskujemy z tego, że nie ma osób niegodnych Ewangelii. Nie ma ludzi niegodnych Jezusa. Nie ma ludzi niegodnych naszej modlitwy, miłości, naszego chrześcijaństwa.

Nauczając w tamtejszych synagogach – Jezus Nauczyciel, Jezus słowa, Jezus, który mówi. Nie zawsze nam się to podoba, bo w dzisiejszym świecie słowo straciło prawie wartość. Tyle słów usłyszeliśmy już w naszym życie dzięki telewizji, radiu, prasie. Jeśli chcemy, mamy ich dziesiątki tysięcy. Mało z tych słów cokolwiek mówi. Niewiele z nich jest prawdziwych. Dlatego instynktownie budzi się w nas niedowierzanie wobec wszystkiego, co jest mówione. Jezus kontynuuje misję w ten właśnie sposób – Jezus Nauczyciel, Jezus słowa. Potrzebne jest nasze słuchanie Bożego słowa i nabywanie zdolności rozróżniania, które słowo jest prawdziwe, a które fałszywe, któremu można uwierzyć, a które należy odrzucić, aby się nie zgubić w morzu słów.

Głosząc Ewangelię o królestwie. Dobra Nowina o królestwie Bożym, Dobra Nowina o obecności Boga, Dobra Nowina o obecności światła – w ten sposób, cytatem z proroka, ewangelista potwierdza wartość i sens Jezusowego przepowiadania.

Lud, który siedział w ciemności, ujrzał światło wielkie, i mieszkańcom cienistej krainy śmierci wzeszło światło. To światło to królestwo Boże będące odpowiedzią na śmierć, egoizm, bezsens, zatracone nadzieje, zdesperowanie, depresję. Królestwo Boże jest światłem.

W Prologu Ewangelii św. Jana ewangelista mówi, że życie było światłem świata. Życie jest światłem człowieka. Ale nie to życie kończące się śmiercią, nie to nasze życie, często mizerne na tym świecie. Ono jest obrazem, wspaniałym symbolem życia, które Jezus przyniósł, głosząc królestwo Boże.

W świecie ciemności, w cienistej krainie śmierci, jest obecne królestwo Boże. Przyjście królestwa Bożego nie zniszczyło ciemności. Do końca świata będzie światło i ciemność. Do końca naszej historii będzie śmierć i życie. W tej rzeczywistości Jezus nas zaprasza do przyjęcia Jego królestwa.

Piękny psalm towarzyszy nam we wsłuchiwaniu się w słowo życia: Pan moim światłem i zbawieniem moim, kogo miałbym się lękać? Pan obrońcą mego życia, przed kim miałbym czuć trwogę? Tych słów nie możemy odbierać w sposób naiwny, pomylony. Musimy je przeżywać ze świadomością, że zagrażająca nam ciemność może nas zranić, a nawet odebrać nam życie. Ona jest obecna pomimo Kościoła, pomimo Krzyża Chrystusowego, pomimo Eucharystii. Ta śmierć, ta ciemność, będzie obecna wśród nas. Do końca życia jesteśmy na nią narażeni. Telewizja lubuje się w nagłaśnianiu przypadków – ma też w tym swój interes – ukazujących wydarzenia świadczące o cienistej krainie śmierci, o alkoholu i narkotykach powodujących agresję, bicie, zabijanie. Jak można dzisiaj zachować spokój? Jak można być starszym człowiekiem, często samotnym, i nie lękać się, że ktoś wejdzie, rozbije drzwi, wyrwie torebkę, ktoś przewróci i można skończyć w szpitalu? Jak można nie lękać się, że ktoś nas oszuka? To wszystko może się nam przydarzyć. Nie jest tak, że jako chrześcijanie niczego się nie lękamy, bo Pan Bóg nie pozwoli, aby nam się cokolwiek stało. Może nam się przydarzyć jeszcze najgorsze. Przypadki, o których słyszymy, nie dotykają tylko ludzi złych, którzy marnie kończą, bo Pan Bóg ich pokarał. Wielu z nich też chodzi do kościoła, wierzy w Pana Boga, słucha Ewangelii, a kończy jako oszukani, wyzyskani, pobici, okradzeni, przestraszeni.

Nie łudźmy się. Ta cienista kraina śmierci jest i będzie obecna do końca świata. I właśnie w cienistej krainie śmierci człowiek wiary, uczeń Jezusa i obserwator życia jest zaproszony do wyznania: Pan moim światłem i zbawieniem moim, kogo miałbym się lękać? Ciągle mamy przechodzić ze strachu do odwagi, z chęci zemsty, pragnienia gwałtownego i nawet usprawiedliwionego ukrócenia zła siłą – do Bożego sposobu rozwiązywania naszej trudności, Bożego sposobu oświecania cienistej krainy śmierci.

Jezus jest Barankiem Bożym milczenia, ale i ogromnej siły. Jezus, nasz Zbawiciel, jest głosicielem i nosicielem światła, które niesie miłość, zdolność do poświęcenia się dla drugiego człowieka, otwarcia się na niego i wiary w człowieka. Dzisiaj może łatwiej nam wierzyć w Boga, niż w dobroć człowieka. Często nie ufamy ludziom. Mamy wychodzić z tej nieufności, nie być naiwnymi, ale wychodzić z nieufności. Żyjąc w cienistej krainie śmierci, potrzebujemy ogromnej wiary, by tego dokonać.

Pan obrońcą mego życia, przed kim miałbym czuć trwogę? Nieraz przecież się boimy, nasze serce przepełnia trwoga, troska o losy miasta, państwa, rodziny. Przed kim miałbym czuć trwogę? – Jest przed kim czuć trwogę, ale Pan obrońcą mego życia. Ostatnie słowo należy do Boga. On jest sprawcą cudów. W Ewangelii leczy wszelkie choroby i wszelkie słabości wśród ludu. Pan obecny w swoim królestwie ma tę moc, której my nie mamy. On może dokonywać wielkich dzieł i dokonuje – już dokonał.

Od nas wymagana jest wiara. Nie naiwność, nie wmawianie sobie, że nic złego się nie stanie. Od nas wymagana jest wiara w moc Bożą, moc miłości, w potęgę Boga, który przeprowadza człowieka z egoizmu do miłości, z niewiary do wiary, z głupoty do mądrości. Pan Bóg może tego dokonać. Tak trudno nie przekreślać złych ludzi. Tak trudno wierzyć, że ci spisani przez nas na straty mogą się nawrócić. Na szczęście Pan Jezus nie traci wiary w człowieka. I o to nas prosi.

Wierzę, że będę oglądał dobra Pana w krainie żyjących. Otrzymujemy wspaniałą zachętę: Oczekuj Pana, bądź mężny, nabierz odwagi i oczekuj Pana. W tym świecie, który jest jeszcze cienistą krainą śmierci i zostanie nią do końca świata, otrzymujemy sposób na przejście przez życie.

Oczekuj Pana, bądź mężny, nabierz odwagi i oczekuj Pana. Ten, który oświeca miłością, najpierw chce oświecić nasze serce, zniszczyć egoizm, zwyciężyć złość, niewiarę, nieufność. Dokonując w nas zwycięstwa, pomoże nam na pewno w oświeceniu cienistej krainy śmierci, w której żyjemy.

I ostatnia myśl: w drugim czytaniu św. Paweł mówi o jednym ze znaków śmierci, jakim są podziały. Zakończyliśmy tydzień modlitw o jedność chrześcijan. Od wieków wierzący w Chrystusa, który przyniósł królestwo Boże, są podzieleni. Jakże trudno jest łączyć i wierząc w tego samego Boga, przeżywać jedność w pełnym wymiarze. Niestety, tak jest. To też znak, że żyjemy w cienistej krainie śmierci. Jak trudno w polskim Kościele nie być po którejś stronie: nie być za tym, przeciwko komuś innemu. Tak łatwo wpaść w podziały, wyznaczyć granice: ja jestem od tego... Ja myślę tak jak on. To prawdziwy ksiądz, to prawdziwy biskup, to prawdziwy Kościół... Tamci to sprzedawczyki, nic niewarci, niebezpieczni. Od zawsze tak było i dzisiaj nie będzie nam o wiele lżej.

Czyż Chrystus jest podzielony? Czyż Paweł został za was ukrzyżowany? Czy w imię Pawła zostaliście ochrzczeni?

Upominam was, bracia, w imię naszego Pana Jezusa Chrystusa, abyście byli zgodni i by nie było wśród was rozłamów. Wcale nie jest łatwo uniknąć rozłamów. Pierwsze rozłamy dokonują się w naszym sercu i w myślach poprzez osądy, krytykę, wyrażanie złych opinii o innych – bez miłosierdzia.

Upominam was, bracia, w imię naszego Pana Jezusa Chrystusa, abyście byli zgodni pomimo problemów, niejasności i rzeczy zupełnie nie do zaakceptowania. Upominam, abyście byli zgodni i by nie było wśród was rozłamów, byście byli jednego ducha i jednej myśli. To jest trudne, ale upominam was, aby tak było – mówi św. Paweł.

Przyjmijmy zatem te konkretne wskazania, bo królestwo Boże jest wśród nas. Żyjemy w cienistej krainie śmierci i – jak mówi Jezus – musimy się nawracać. Tak niech będzie do końca naszych dni. Uczestnictwo we Mszy świętej, rozważanie słowa Bożego, modlitwa, te bardzo proste ryty, gesty, w których uczestniczymy – to jest światło. Miłość Boga ofiarowana jest każdemu z nas w Chlebie, w Krzyżu, w Duchu otrzymanym przez nas na chrzcie świętym i odnawianym za każdym razem, gdy o to prosimy – w sposób szczególny jako wspólnota.

Niech to słowo Boże prowadzi nas w tym tygodniu. Niech wzrasta w nas ciekawość i pragnienie poznania Baranka Bożego, który gładzi grzech świata. Tego, który był przed wiekami jako Słowo odwieczne, który chrzci Duchem Świętym. Tego, którego Kościół – za Janem Chrzcicielem – wyznaje jako Syna Bożego. Każdy z nas jest powołany do wyznania słowem i życiem, własnym świadectwem, że Jezus Chrystus, Syn Boży, jest obecny wśród nas.

Pozdrawiam w Panu –

ks. Cezary Krzyżyk