"Dzielmy się Dobrym Słowem" - z wtorku XVII tyg. zw. "I" (31.07.2007)

Przypowieść o siewcy, XIV w. Połączono ze stroną: http://perso.orange.fr/maurice.lamouroux/3JC/Mat1301_Psower_boat/source/4.htmTwarzą w twarz

Wj 14,21-15,1; Wj 15; Mt 12,46-50

Ogień wyrzutów sumienia… Byłem tak blisko Pana i co z tym zrobiłem? Wzgardziłem Bogiem. Nieugaszony ogień wyrzutów sumienia. Zostaje płacz i zgrzytanie zębów. Kraina egoistów. Natomiast sprawiedliwi jaśnieć będą wtedy jak słońce w królestwie Ojca swego. Pan Bóg będzie ich kąpał w słońcu. Będą jaśnieć w słońcu. Słońce w tłumaczeniu Ojców Kościoła to Trójca Święta. Pamiętamy z Apokalipsy Niewiastę obleczoną w słońce, obleczoną w działanie Trójcy Świętej, Boga. Na razie obrywamy po promyku. Każdego dnia Pan Bóg do nas się uśmiecha. Przebija się nieraz przez chmury. Czasem wydaje się, że słońca nie ma, ale przecież to, że chmury je zakrywają, nie znaczy, że ono zniknęło. A nawet jak go nie widzimy z tej strony, to grzeje drugą półkulę, bo każdemu się trochę należy. Będziemy skąpani w słońcu na wieki. Czeka nas kąpiel w Trójcy Świętej, spotkanie z Bogiem twarzą w twarz - w Jego świętej mocy.

Łaskawy i miłosierny Panie, Ty wiesz, że jesteśmy często ludem o twardym karku. Zechciej uwzględnić naszą prośbę o to, aby zwyciężyła w nas Twoja moc. Aby nasze serce było uległe względem Ciebie, przemawiającego do nas na żywo w tej chwili.

Mojżesz przygotowuje namiot, specjalne miejsce na spotkanie z Panem, Namiot Spotkania, który rozbija za obozem. Ktokolwiek z Izraelitów chce się zwrócić do Pana, idzie do tego namiotu. Rzeczywistość obecności Boga, z którym chcę porozmawiać jak z przyjacielem, wymaga specjalnych warunków i okoliczności. Specjalnego klimatu serca. Rozmowa z przyjacielem różni się od rozmów z osobami, wobec których nie żywimy przyjaźni. Ma inną jakość. Przebiega w większej zażyłości i otwartości serca. Wymaga zatem klimatu i odpowiedniego miejsca. Namiot Spotkania, zapowiadający świątynię, ołtarz, miejsce rozmów z Bogiem, to też symbol przebywania i zamieszkiwania, bo w namiocie się mieszka.

Ile razy Mojżesz szedł do namiotu, cały lud stawał przy wejściu do swych namiotów i patrzył na Mojżesza, aż wszedł do namiotu. A ile razy Mojżesz wszedł do namiotu, zstępował słup obłoku i stawał u wejścia do namiotu i wtedy Pan rozmawiał z Mojżeszem. Cały lud widział, że słup obłoku stawał u wejścia do namiotu.

Towarzyszenie Mojżeszowi wchodzącemu do namiotu prowokuje wręcz modlitwę ludu, jego skupienie wobec tak zażyłej relacji Mojżesza z Bogiem. Lud ma z niej korzystać. Jest to też sygnał i zachęta dla nas, żebyśmy zawsze, ilekroć prezbiter czy biskup dochodzi do ołtarza, stoi przy ołtarzu, ilekroć jest w bardzo zażyłej relacji z Bogiem, wpatrywali się w niego modlitewnymi oczami. Lud powinien mu towarzyszyć i być zatroskanym o to, aby ta chwila była szczególna. Jak modlą się ministranci w klasycznej modlitwie przed rozpoczęciem Eucharystii: Aby moje oczy były zwrócone na ołtarz, a serce moje oddane tylko Tobie. Jestem tu po to, żeby kierować serce i oczy na ołtarz i oddawać je Panu. Wszystkie serca mają być skierowane nie na księdza, a jeżeli na niego to tylko jako na sługę Bożego. Stąd wypływa powracająca wciąż zachęta, czy wręcz błaganie o to, aby modlić się za księży, za biskupów. Modlić się za tych, którzy w Namiocie Spotkania dotykają swymi dłońmi dłoni Boga, którzy wpatrują się w Niego twarzą w twarz i powinni z Nim rozmawiać jak się rozmawia z przyjacielem. Te modlitwy – mądre, piękne – które ksiądz zanosi, są przecież rozmową z przyjacielem. Prezbiter zwraca się do Boga, to jest dialog. Wszyscy mamy położoną na serce modlitwę za biskupów, prezbiterów, za Kościół. Powinniśmy bronić się i uciekać jak przed największym nieszczęściem i zagładą, przed plotkowaniem na temat Kościoła i jego sług.

Towarzyszenie Mojżeszowi, patrzenie na Niego, nie jest szukaniem w nim jakiegoś gwiazdora. Lud wiedział doskonale, że ile razy Mojżesz wszedł do namiotu, zstępował słup obłoku i stawał u wejścia do namiotu i wtedy Pan rozmawiał z Mojżeszem. Skoro Pan wybrał jakiegoś kapłana, namaścił go i przez niego zdecydował się przychodzić do nas, to nie powinno to wzbudzać w nas żadnych innych uczuć, czy też skojarzeń, jak tylko zachętę do modlitwy za tego człowieka, aby był pokornym sługą, abyśmy mogli zobaczyć w nim Boga. To nie są górnolotne słowa. To raczej zachęta wypływająca z biblijnego nakazu troski o kapłanów, o przywódców, o charyzmatyków, o Mojżeszów.

Taką troską i niezwykłą, niebywałą czcią otaczany jest obecnie i był za życia ziemskiego w naszej ojczyźnie Sługa Boży Jan Paweł II. Gdy zamykał oczy, to tak naprawdę wtedy je otwierał. Patrzył w naszym imieniu w oczy Boga, aby przybliżać nam spojrzenie Boga.

Cały lud widział, że słup obłoku stawał u wejścia do namiotu. Cały lud stawał i każdy oddawał pokłon u wejścia do swego namiotu. Trzeba oddawać pokłon Bogu obecnemu w tych prostych znakach, w tym niedoskonałym biskupie, księdzu, w tym niedoskonałym słudze. Gdy zbliża się do Pana, strzeże go cała rzesza niezliczonych świętych. Jezus przychodzi w jego dłoniach. Na ten moment obdarza go szczególnym przywilejem i mówi do niego: Masz powiedzieć: To jest Ciało moje. To nie przypadek, że ksiądz mówi: To jest moje Ciało, to jest moja Krew.

Pan rozmawiał z Mojżeszem twarzą w twarz, jak się rozmawia z przyjacielem. Potem wracał Mojżesz do obozu, sługa zaś jego Jozue, młodzieniec Jozue, syn Nuna, nie oddalał się z wnętrza namiotu, pilnował. A Pan zstąpił z obłoku i mówił. Mojżesz zatrzymał się koło Niego i wypowiedział imię Pana.

Ile trzeba zachodu, ile przygotowań do tego, aby odezwać się do Boga Jego imieniem? Jakiego szacunku wymaga? Takiego szacunku, że nawet jest restrykcja prawa miłości: Nie będziesz brał imienia Pana Boga swego nadaremno. A jeżeli bierzesz je nadaremno, jeżeli dla ciebie to jest przerywnik, to nie dziw się, że nie ma wpływu na twoje życie. Lub ma nikły wpływ. Nie będziesz brał nadaremno.

Mojżesz rozpoznaje Pana. Pan, Pan, Bóg miłosierny i litościwy, cierpliwy, bogaty w łaskę i wierność. Zachowujący swą łaskę w tysiączne pokolenia, przebaczający. Mojżesz odzywa się do Pana, podkreśla mądrość Jego miłości – zachowujący łaskę w tysiączne pokolenia, przebaczający niegodziwość, niewierność, grzech, nie pozostawiający bez ukarania go, ale zsyłający karę za niegodziwość ojców na synów i wnuków, aż do trzeciego i czwartego pokolenia. Chodzi tu oczywiście o przepływ pewnych konsekwencji ludzkich wyborów. Nie jest tak, że Bóg siedzi i mówi: Ukarzę sobie dzisiaj kogoś. Kara w Biblii to dopuszczenie konsekwencji ludzkich wyborów, kiedy inne środki już nie trafiają do człowieka. Wybacz nam, Boże, że prowokujemy Cię – modlił się Cantalamessa przed Janem Pawłem II, głosząc rekolekcje – wybacz nam, że zmuszamy Cię naszym zachowaniem do tego, byś nas karał, bo Ty niechętnie karzesz synów ludzkich.

Natychmiast skłonił się Mojżesz aż do ziemi. To jest właściwa postawa względem Boga. I oddał pokłon mówiąc: «Jeśli łaskaw jesteś dla mnie, Panie, niech pójdzie Pan pośrodku nas. Jest to wprawdzie lud o twardym karku, ale przebaczysz winy nasze i grzechy nasze i uczynisz nas swoim dziedzictwem». Jeśli łaskaw jesteś dla nas, Panie... To nie jest prywatna modlitwa. Wczoraj słyszeliśmy, że Mojżesz wstawiał się za ludem. Dziś mówi: Jeśli łaskaw jesteś dla mnie, Panie. Jeżeli, Panie, wybrałeś mnie jako prezbitera, jeśli jesteś łaskaw dla mnie, zechciej objawiać swoją wolę. Słuchaj, jak Cię błaga ten lud, jak się modli o to, żeby posługa względem niego była ukazywaniem Twojej mocy. Jeśli jesteś łaskaw dla swojego sługi, niech pójdzie Pan pośrodku nas. Niech będzie i tego dnia pośrodku nas. Jest to wprawdzie lud o twardym karku. Już mruczy, już szemrze, już mu coś nie pasuje, ale przebaczysz winy nasze i grzechy nasze i uczynisz nas swoim dziedzictwem. Wpiszesz nas w swoje serce na wieki.

I był tam Mojżesz u Pana czterdzieści dni i czterdzieści nocy. Nie jadł chleba i nie pił wody. Nawiasem mówiąc nasz post to pestka w porównaniu z postem Mojżesza. I napisał na tablicach słowa przymierza. Dziesięć słów.

Rzeczywistość bliskości Boga, który przychodzi przez swoje sługi, jest dla nas wezwaniem do troski o nich, bo to jest troska o nas samych. Dziękuję wam, drogie siostry i drodzy bracia, za modlitwę zanoszoną za każdego biskupa, prezbitera. Dziękuję wam szczególnie wtedy, kiedy wyjmujecie łzawe różańce, bo przeżywacie boleśnie spotkanie z księdzem, biskupem czy kimkolwiek, kto nie zbudował was postawą sługi, ale zranił postawą władcy. I proszę was, w imię Pana, który jest pośród nas i który pozwala się poznać, abyście nie ustawali w modlitwie i aby was bronił od plotkowania, nonszalancji w podejściu do księdza, od kumpelstwa z księdzem. Nie zapominajmy, że ksiądz ma być sługą Pana, a każdy rodzaj kumpelstwa sprawia, że staje się mniejszym sługą. Nie jest to dobra cecha. Nie chodzi tu o sztuczny dystans, czy sztuczny szacunek, ale o troskę o sługę Bożego. Nawet gdyby on się zapomniał, to ty czuwaj, droga siostro, drogi bracie, aby Bóg był uwielbiony w jego posługiwaniu.

Pan mocą swojego Ducha zaprasza nas do odkrywania Jego obecność w Jego sługach. Trudne to zadanie. Dla księdza też. Kiedy pierwszy raz sprawowałem Eucharystię i mówiłem: Pan z wami, w górę serca, to zdawałem sobie sprawę, że Msza jest odprawiana, tylko nie wiedziałem, gdzie jest ksiądz. Okazało się, że ja byłem tym księdzem. A kiedy nauczyłem się modlitwy rozgrzeszenia, modlitwy prośby za lud, i wypowiedziałem ją pierwszy raz, popłynęły mi łzy. Dzieląc się tymi przeżyciami, nie chciałbym głosić siebie, ale złożyć świadectwo z życia, które tętni we mnie dzięki łasce Pana. Tym życiem pragnę dzielić się z radością i pokorą. Nie będę do tego zdolny, jeśli nie będzie towarzyszyć mi modlitwa moich braci i sióstr. Spaprzę i skopię życie swoje i życie innych, kiedy pozwolę na kumpelstwo. Kiedy zostanie przekroczona granica szacunku, godności. Kiedy stanę się władcą, Pan zabierze mi wszystko. Gdyby tak miało być, Panie, przed czym broń swojego sługę, to zrób ze swoim sługą, co uznasz za stosowne. Gdyby moje posługiwanie miało przynieść czyjeś straty, wieczne straty, broń, Panie, swego sługę i wspieraj przez tych, którzy stoją u wejścia do namiotu i wpatrują się we mnie. Aby Ciebie dostrzegli.

Kto ma uszy, niechaj słucha, mówi do nas Pan. Jego słowo jest słowem życia. Kto ma uszy, niechaj słucha, to znaczy: niechaj nikt nie poddaje się znużeniu, ale wchodzi głębiej w relację z Panem, który przemawia przez swoje słowo i gotów jest wszystko powyjaśniać, zainspirować dalej każdego, kto nie zrozumiał, dla kogo mówienie w przypowieściach jest trudne. Pan gotów jest dalej wyjaśniać, tłumaczyć, ale trzeba o to prosić. Dziś słyszymy, że przystępują do Niego uczniowie i proszą: Wyjaśnij nam przypowieść o chwaście. Trzeba prosić. Niech nie będzie to wynikiem lenistwa, że nie spróbuję się w to zagłębiać, tylko powiem, że jest za trudne. Trudna jest ta mowa. Zagłębiam się w słowo, a tam, gdzie nie daję rady, jak nie dali rady uczniowie, proszę Pana i mówię: Wyjaśnij mi tę przypowieść. Powiedz mi, Panie, co to znaczy. Chcę głębiej.

Jezus podejmuje się bardzo precyzyjnego wyjaśnienia. W przypowieści o chwaście tym, który sieje dobre nasienie jest Syn Człowieczy. Rolą jest świat, na który patrzymy. Widzimy, jaki jest piękny i doznajemy zachwytu, a jednocześnie powinien pojawić się często na naszej twarzy rumieniec wstydu, kiedy ten świat zanieczyszczamy. Nie tylko przez ścieki przemysłowe, ale i przez brud naszych słów, niechlujstwo, gdy nie troszczymy się o piękno tego świata.

Pan daje dobre nasienie. Rolą jest świat. Dobrym nasieniem są synowie królestwa, synowie, w których działa już Bóg, chwastem zaś synowie Złego. Nieprzyjacielem, który posiał chwast jest diabeł. Żniwem jest koniec świata, a żeńcami są aniołowie, mówi Chrystus. Chciałoby się powiedzieć, że są dwa królestwa. Królestwo niebieskie i królestwo złego. Królestwo ciemności. Królestwo zachwaszczania. Zachwaszczanie dokonuje się i będzie się dokonywać. Rolą, na której się ono dokonuje, jest świat, czyli rzeczywistość, w której jesteśmy, codzienne sytuacje. Nie do nas należy wymierzanie sprawiedliwości. Mamy patrzeć na Pana i uczyć się od Niego mądrości i cierpliwości. On pozwala rosnąć obojgu. Nie naszą rolą jest szukanie wszędzie wroga. W każdym jest chwast i w każdym jest też dobre nasienie. Mamy się uczyć od Pana cierpliwości. Magda Anioł sympatycznie wyśpiewuje w jednej z piosenek: Kto sądzi, ten błądzi. Tylko Bóg jedyny wie, co naprawdę dzieje się. Konieczny Sąd Ostateczny, a nie nasze sądy szczegółowe, cząstkowe, w których często zachowujemy się jak wyrocznia.

Nikt nie jest ostatecznie zepsuty ani nikt nie jest ostatecznie naprawiony. Potrzebujemy czasu i ten czas Pan nam daje, abyśmy wzrastali, aby siła dobra w nas zwyciężała. Przyjdzie moment, że Syn Człowieczy pośle aniołów swoich, ci zbiorą z Jego królestwa wszystkie zgorszenia i tych, którzy dopuszczają się nieprawości i rzucą ich w piec rozpalony. Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów. Chwast spala się ogniem, mówi wcześniej Chrystus.

Ogień wyrzutów sumienia… Byłem tak blisko Pana i co z tym zrobiłem? Wzgardziłem Bogiem. Nieugaszony ogień wyrzutów sumienia. Zostaje płacz i zgrzytanie zębów. Kraina egoistów. Natomiast sprawiedliwi jaśnieć będą wtedy jak słońce w królestwie Ojca swego. Pan Bóg będzie ich kąpał w słońcu. Będą jaśnieć w słońcu. Słońce w tłumaczeniu Ojców Kościoła to Trójca Święta. Pamiętamy z Apokalipsy Niewiastę obleczoną w słońce, obleczoną w działanie Trójcy Świętej, Boga. Na razie obrywamy po promyku. Każdego dnia Pan Bóg do nas się uśmiecha. Przebija się nieraz przez chmury. Czasem wydaje się, że słońca nie ma, ale przecież to, że chmury je zakrywają, nie znaczy, że ono zniknęło. A nawet jak go nie widzimy z tej strony, to grzeje drugą półkulę, bo każdemu się trochę należy. Będziemy skąpani w słońcu na wieki. Czeka nas kąpiel w Trójcy Świętej, spotkanie z Bogiem twarzą w twarz - w Jego świętej mocy.

Drogie siostry i drodzy bracia, niech nikt nie czuje się wykluczony z tej perspektywy i zwolniony z dalszej pracy. Kto ma uszy, niech słucha i niech będzie czujny. Obyśmy nigdy nie zwalniali się z głębszego zaangażowania w rozważanie słowa. Trzeba czuwać, aby odganiać ptaki nadlatujące, żeby wydziobać ziarno, a nie robić wszystko, żeby ptaki uwiły gniazdo w naszym sercu i zadziobały nas na śmierć. Kto ma uszy, niech słucha dalej.

Panie, który wzywasz nas do zasłuchania. Wiesz, że jesteśmy ludem o twardym karku. Że wolimy bardziej słuchać siebie i o sobie. Miej do nas cierpliwość i uzdalniaj nas do tego, abyśmy byli Tobie ulegli.

Pozdrawiam w Panu –

ks. Leszek Starczewski